Wiec
Limuzyna
się rozpina,
lecz nie widać kto wysiada…
Dajcie stołek! Rozkaz pada
i nad głowy wnet wystaje
ten co mu się dziwnie zdaje…
Blade lico, blady włos,
jadem szyty blady głos,
rzuca się na tłum tez blady,
zbrojąc ich w dość blade rady:
– Wrogiem naszym wszyscy w koło!
Dumnie wznośmy blade czoło!
Nasza prawda! Nasz jest kraj!
Zaraz świat! A potem raj!
Ale co to? W krzykach chóru
nagle zniknął wielki guru…
– Gdzie jest stołek! K… go mać!
To ten dziadu! Łapać! Brać!
Krzyczą wściekle wszyscy główni,
lecz bez stołka wszyscy równi…
Na dodatek tłumy spięte
podpieprzyły nawet puentę.
Władek Złotkowski
12.03.2016